Autor Wiadomość
Nessi
PostWysłany: Sob 9:59, 24 Kwi 2010    Temat postu:

hej i hoł Wesoly final się zbliża, postanowiłam wpaść a widzę tutaj ruch Wesoly

Lily-pomysł very good, fajny motyw z tą rozmową Flocka i Jack'a niby o Kate niby o MiB, świecie i złu....ale mam jakiś niedosyt. Wesoly wiem że to miał być zapewne one shot, ale...szkoda że tak to urwałaś w najciekawszym momencie Jack był nie dał dyla lol xD
Foxy
PostWysłany: Pią 13:10, 23 Kwi 2010    Temat postu:

Laughing Końcówka najlepsza xD.
Lily
PostWysłany: Pią 11:51, 23 Kwi 2010    Temat postu: LOST: The Last Chapter

Wszystkich czytających proszę o komcia Mruga

LOST
The Last Chapter.
Jack i „Locke” szli przez dżunglę w absolutnej ciszy, którą przerywało od czasu do czasu śpiewanie ptaków, które pierwszy raz od bardzo dawna mogły cieszyć się wyprawianiem koncertów na drzewach, nie obawiając się strzelanin czy wybuchów. Stworzonka nie zdawały sobie sprawy, że sprawca niemal całego zła na Wyspie niedawno został ujęty i za kilka minut spokój na ich lądzie zapanuje na wieczność.
- Jeśli zadam ci pytanie, odpowiesz mi na nie? – spytał niespodziewanie Jack.
- Pytaj – odpowiedział Flocke swoim sympatycznym, spokojnym tonem, o którym trudno było powiedzieć, że należy do diabła. A jednak . Wynikało to z tego, że Potwór do końca miał nadzieję, że jednak przeciągnie Jacka na swoją stronę i uniknie wiecznego więzienia w odbudowanej chacie Jacoba. I nie ktoś mi teraz powie, że Potwór nie jest człowiekiem wiary.
- Kiedy opuściłem Wyspę, też widziałem… mojego ojca. To również byłeś ty? – spytał lekarz, zaciskając dłonie na ramionach „Locke’a”, który szedł przed nim.
-Zgadza się. – odparł ten po chwili.
- Gdyby nie ty, nie zacząłbym bym wtedy brać tych środków na uspokojenie. Nie wydarłbym się wtedy na Kate. I bylibyśmy razem… bez tej przerwy.
- Obwiniasz mnie o to. Zapewne masz trochę racji, ale ja zawsze chciałem dla ciebie dobrze. Poza
tym, skoro mówisz o przerwie, to pewnie już się zakończyła, prawda?
- Samuel… Byłem tylko potencjalnym narzędziem. Nie obchodziłem cię ja, tylko moje życie, bo musiałbym opuścić Wyspę wraz z Tobą, żywy, abyś ty mógł się rozprzestrzenić na całej kuli ziemskiej – powiedział Jack ze wstrętem. – Ale ci się nie udało. Ty będziesz siedział w chacie, bo tam jest twoje miejsce a Kate, kandydaci, Ben, Richard, Nadlerowie z psem , kilkanaście osób z twoje starej grupy i ja wybudujemy sobie tutaj jakieś miasteczko i będziemy na Wyspie aż do końca świata i dzień dłużej. Nie uważasz, że to dobry pomysł?
- Jesteś nowym Jacobem, Jack – powiedział Flocke. – Jeśli mnie zamkniesz w tej chacie, to moim priorytetem numer jeden będzie zabić cię a potem się uwolnić. Albo na odwrót.
- Och, świetnie. To ty podłożyłeś bombę na tą łódź podwodną, to przez ciebie Sawyer i Sayid stracili życie! To przez ciebie Kate miała takie poważne rany, że niemal płakała przy zszywaniu! I ja cię mam uwolnić!
- I znowu wracamy do tematyki Kate – powiedział Flocke. – I co z tą przerwą?
- Ustaliliśmy, że kiedy nie ma Ciebie, nic już nas nie rozdzieli. Będziemy razem. Razem na wieki wieków – powiedział Jack. – Chociaż Richard twierdzi, że nieśmiertelność szybko nam się znudzi. No, jesteśmy! – to mówiąc, Jack wepchnął Flocke’a do chatki.
Samuel poczuł, że może mu się nie udać przekonać Jacka. Chciał już przemienić się w Dym i zabić nieszczęśnika, kiedy nagle przypomniał sobie o najpoważniejszym argumencie, którego może użyć.
- Kiedyś świat nie wiedział o moim istnieniu – powiedział niespodziewanie.

- Co? – zapytał nieuważnie kneblując Flocke’owi nogi, aby nie urządzał sobie spacerów w czasie wiecznej niewoli.
- Działaliśmy razem – powiedział przeciągle – on znał się na psychologii, ja na robieniu z siebie chmary dymu. Wszyscy myśleli, że dym i Czarna Koszula to ta jedna sama osoba… Tymczasem my byliśmy niemal tacy sami… jak bracia… nam obu chodziło o unicestwienie Jacoba… Ale ja chciałem działać sam. Wreszcie bez ukrycia. Pokazać, co potrafię!!! Ty zaraz uwięzisz tu mnie, ja uwięziłem tu jego. Nie jesteśmy sami! Wyłaź!
Oczom zdezorientowanego Jacka ukazał się mężczyzna średniego wieku w ciemnej koszuli.
- W co ty pogrywasz? – zapytał przerażony. – Gdyby był jakiś drugi… potwór, Jacob na pewno by o nim powiedział!
- Ty zapewne jesteś Jack – powiedział związany mężczyzna w ciemnej koszuli. – Nowy Jacob…
Jack cofnął się.
- Kim ty jesteś?! – zapytał Flocke’a.
Ten uśmiechnął się szeroko.
Jack Shephard był przerażony jak nigdy dotąd. Wybiegł z chatki, drżącymi rękami zamknął ją i uciekł, gdzie pieprz rośnie, pozostawiając pytanie bez odpowiedzi, zagadkę, która nie zostanie rozwiązana już nigdy, gdyż właśnie wtedy Lily zobaczyła na ekranie napis LOST.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group